Berlin – znany i nieznany.

22.11.2015
Wystawa THE STORY OF BERLIN na długo pozostanie w naszej pamięci.
Nawet osoby, które mieszkają w Berlinie już od wielu lat, odkryły tutaj wiele nowych i ciekawych szczegółów z historii miasta.

Fot. udostępnione przez: Story Of Berlin

Fot. udostępnione przez: Story Of Berlin


Sam sposób przedstawienia wszystkich etapów rozwoju Berlina jest bardzo interesujący i nowoczesny.
Show audiowizualne w 23 częściach. Od średniowiecza do czasów dzisiejszych. Od powstana Berlina w 1237 roku do bunkrów przeciw atomowych z lat 70-tych XX wieku.
Jaki właściwie był Berlin na przełomie kilku wieków od swojego powstania? Jaki wpływ na rozwój miasta miały wydarzenia historyczne, zmiany na mapach politycznych Europy oraz rozwój techniki i kultury?
Berlin był zawsze piękny, fascynujący a zarazem tragiczny i przerażający.
Berlin, Berlin, Berlin teraz wiemy o tobie dużo więcej !
Każdy, kto tu mieszka lub tylko odwiedza to miasto, powinien pójść na wystawę: THE STORY OF BERLIN; Kurfürstendamm 208
JAW.

Prywatny zamek dyplomaty i lubuskie Carcassonne.

14.11.2015.
Po podróży pociągiem, a następnie wynajętym busem z Zielonej Góry, dotarliśmy do miejscowości Urzuty, gdzie zaczynała się nasza wędrówka. Notabene z 40 minutowym opóźnieniem, gdyż kierowca … zapomniał włączyć nawigację.
Imponującą sylwetkę renesansowego zamku w Broniszowie widać było już z daleka. Podobno straszy tutaj duch niejakiego Fabiana von Kottwitz, okrutnego poborcy podatkowego, na którego rzuciła klątwę żona jednego z kupców, gdyż ten przyczynił się do jego śmierci. Ten mało znany w regionie, a warty zobaczenia obiekt zbudowany został w 1608 roku na miejscu XIII-wiecznego zamku gotyckiego. Przebudowano go w XIX wieku uzupełniając o basztę w stylu neogotyckim. Od paru lat zamek jest w posiadaniu polskiego dyplomaty z Genewy, który rewitalizuje zamek planując otworzyć w nim hotel. Podobnie jak uczestnicy odbywających się tu corocznie Ogólnopolskich Warsztatów Fotograficznych, zwiedziliśmy zamkowy dziedziniec i odrestaurowaną sale jadalną, pstrykając przy okazji mnóstwo zdjęć.
Mijając po drodze w Mirocinie Górnym położone na sztucznej wyspie interesujące ruiny dworu obronnego z XVII w, doszliśmy po parogodzinnej wędrówce do Kożuchowa.

Kozuchow, podswietlone mury starowki

fot. M.RZ


Podświetlony w ciemnościach podwójny pierścień murów, składający się z baszt, bram i fortyfikacji bastejowej robi wrażenie. Nic dziwnego, że Kożuchów jest nazywany lubuskim Carcassone. Podobnie jak to francuskie miasto posiada zachowany w całości system miejskich fortyfikacji. Po długim spacerze uliczkami Kożuchowa, podczas którego zwiedziliśmy kościół i zamek, zagościliśmy na dobre w Restauracji Rycerskiej, racząc się miejscowymi specjałami. Toasty po polsku i niemiecku zakończyły ten ciekawie i aktywnie spędzony dzień, a kierowca busa w drodze powrotnej w kierunku granicy tym razem włączył nawigację.
Tekst: PS

Turystyka i krajoznawstwo.

31.10.2015.
Klepsk 2015_81Jest takie miejsce w Wielkopolsce, niepozorna wioska z niepozornym kościółkiem. Nazywa się Klępsk. Z polsko-niemiecką grupą rozpoczęliśmy nasze sobotnie wędrowanie od zwiedzenia tej XVII wiecznej świątyni. Całość jest zbudowana z oryginalnego tzw. pruskiego muru, kryta gontem i wykończona drewnem. Całe zaś wnętrze – ściany, ambona, ławki a nawet sufit pokryte są kolorowymi malowidłami o tematyce biblijnej. Nazywa się to „biblią dla ubogich”. Na środku XIV wieczny, drewniany ołtarz na wzór tego z Kościoła Mariackiego w Krakowie. Niesamowite wrażenie! Starsza pani długo i ze szczegółami opowiadała nam o znaczeniu elementów wystroju, tych malowanych w serie przypowieści, tych pojedynczych, tych rzeźbionych. Zadumaliśmy się wszyscy nad wielkim przedstawieniem sądu ostatecznego a niemieccy uczestnicy naszej wyprawy byli zdumieni, że w katolickiej świątyni nadal znajduje się, w widocznym, eksponowanym miejscu , figurka M.Lutra.
Po takim kulturalnym początku nadszedł czas na turystykę. Kolega Piotrek poprowadził nas piękną, spokojną trasą przez roziskrzone kolorami lasy, koło błękitnych jeziorek do Babiegomostu, miasteczka do którego wkroczyliśmy równo z zachodem słońca, po pięciu godzinach marszu, według planu zrobiwszy 25,2km.
Jesień, szczególnie taka ciepła i słoneczna jak w tym roku jest przepiękna, pachnące pola i lasy o ciepłych barwach złota, szmer spadłych liści pod butami wędrującej grupy… kolory można podpatrzeć i w parku lub na skwerze lecz ten zapach, … tak właśnie pachnie Polska Ziemia, dokładnie tak jak pamiętam.
MRZ.

Berlińska, złota jesień.

25. 10.2015.
Tym razem zaprosiliśmy berlińską Polonię na spacer po miejskim parku – Friedrichshain.

fot. M.RZ

Märchienbrunnen zapadła już w zimowy sen. Natomiast park był w to niedzielne przedpołudnie pełen kolorów, słońca i ludzi. Zrobiliśmy rundkę po parkowych alejkach. Kwitnące krokusy wywołały zdumienie i uśmiechy na naszych twarzach. Podeszliśmy na cmentarz berlińskich demonstrantów z 18 marca 1848 roku. Ci, którzy nie znali tej daty, szybko mogli powiększyć swoją historyczną wiedzę, oglądając na miejscu ciekawą wystawę. Poszliśmy dalej, pod Pomnik Żołnierza Polskiego i Niemieckiego Antyfaszysty. Pomnik powstał w „poprzednich” czasach i przetrwał połączenia Berlina sprzed 25-ciu laty. To symboliczny akcent polskiej historii w centrum współczesnego Berlina.

Część naszej grupy zakończyła w tym miejscu spacer, a część poszła jeszcze dalej, uliczkami dzielnicy Prenzlauer Berg. Szczelnie zabudowane kamienicami z połowy XIX wieku, od kilkunastu lat skrupulatnie odnawiane pod okiem specjalistów, tworzą przestrzeń miejska jak z przed 100 lat. Sklepiki i kawiarenki, młodzi ludzie i klimatyczne miejsca gdzie powstaje niepoprawna sztuka i wysublimowana kultura, muzyka dla każdego ucha i zbuntowane ‘rozczochrane poglądy’. A wśród tego wszystkiego schowana oryginalna stara Synagoga i potężna wieża ciśnień, tzw. Dicke Herrmann.
MRZ.